URLOP to chyba moje ulubione słowo ... hmmm no może jeszcze WYPŁATA. Tak, to zdecydowanie te rzeczy, które ostatnio w swojej pracy polubiłam najbardziej. Możecie sobie wyobrazić moje zmęczenie, zobojętnienie i co tam najgorszego jeszcze ... skoro na samą myśl pójścia do pracy wyć mi się chciało i miałam odruchy wymiotne. A przecież lubię swoją pracę ... Owszem, lubię, ale to nie powód żeby w niej siedzieć po 12h dziennie, dzień w dzień, a do tego doszło w ostatnim czasie. Tak więc, czas na urlop, zdecydowanie i nieodwołalnie :)
Plany ???
Zupełnie najzwyklejsze . Żadne tam wyjazdy do ciepłych krajów, nawet do zimnych nie . Nie w tym roku.
Jutro idziemy z mężem na mecz Lech-Legia w ramach Super Pucharu Polski.
W sobotę z samego rana wyjeżdżam do swoich ukochanych Katowic na klubowe spotkanie i już przebieram nogami, już chciałabym być w pociągu, w połowie drogi, na Mariackiej ;)
Cóż później ?
Nadrabianie wszelkich zaległości : zdrowotnych, towarzyskich, książkowych, serialowych ...
Będę się lenić, nawet jeśli miałoby to oznaczać gapienie się w sufit, mam zamiar chodzić w piżamie do południa albo i dłużej i niczym się nie przejmować ;)
Na pewno zadbam o swojego bloga, trochę go podrasuję, żeby wyglądał atrakcyjniej ;)
Pozdrawiam !
M.
Ja uwielbiam swoją pracę, ale cieszę się na wolny weekend, rzadko mi się zdarzają takie atrakcje:)
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze na klubowym spotkaniu i czekam na relacje :)
OdpowiedzUsuń